piątek, 10 maja 2013

Nagrody

W środę, z okazji szkolenia, musiałam stawić się w robocie na 7:00. Nienawidzę wstawać o 5:40 (za dużo czasu w Świńsku Mazowieckim), więc gnana strachem przed spóźnieniem o 6:18 byłam już wygodnie zdeponowana w autobusie wiozącym mnie do przesiadki. I z Poranną Rozgrzewką Eski Rock na słuchawkach. Słucham zatem, i nagle pytanie słyszę - odpowiedź ewidentnie brzmi "Milicja", a nagrodą jest płyta Bastille, które mnie całkiem interesuje - no to co, ja nie zagram? Esemesik smyrg, i jadę dalej. Docieram do parku, 10 min do mojego tramwaju, wyciągam z torby coś do czytania, słucham, czytam czekam... A czas mija. Nagle orientuję się, że tramwaj powinien być 2 minuty temu, więc podrywam dupcię i lecę wyjrzeć, czy na drugi przystanek coś nie nadciąga. Nie, no to wracam. W parku dziury w zasięgu mej sieci potworne, docieram na przystanek startowy, wyciągam telefon, coby  godzinę sprawdzić... A tam nieodebrane z prywatnego numeru 5 minut wcześniej.
Urwał. Gdyby tramwaj podjechał o czasie byłabym już dawno w pełnym zasięgu... A tak nie dość, że spóźniłam się do pracy, to jeszcze MPK zajumało mi płytę Bastille...
Szlag mnie trafił co się zowie, i wciąż to jakoś gryzło. Siedzę sobie na szkoleniu zatem, z nudów podglądam Twittera, i nagle zauważam pytanie od aktualnie prowadzącego DJ "Co was dziś uszczęśliwiło?" No to mail, i długą epistołę o Jaskini piszę. Że pierwsze prawie własne, że po tylu latach, itp. Około 13 to było. Jak raz byliśmy umówieni na odbiór kluczy, ok 16 kontempluję już z jaskiniowych okien Piękne Miasto, a tu dzwonek i numer prywatny widzę. Po 2,5 godzinach od mojego maila byłam przekonana, że to teściowa dzwoni, a to Eska Rock chce mi na nową drogę życia Deep Purple podarować...
Ucieszona, jakby mi kto w kieszeń narobił - bo i jaskinia już nasza, i płyta do mnie z radia jedzie - wróciłam do domu i tak sobie myślę: po grzybulka mi płyta w dobie powszechnego dostępu do mp3 w sieci? Jasne, prawa autorskie itp., czasem miło jest po przestrzegać, ale... Umówmy się: ani Bastille ani Purpli nie kocham na tyle, żeby nabywać płyty w normalnym obiegu. Przesłucham zapewne tą płytę parę razy, a potem zaplącze się w pomrokach dysku i będzie czekała na lepsze czasy. Ale dostałam ją od ulubionego radia - i to się liczy. Jakkolwiek by to nie zabrzmiało - najbardziej będę w tej płycie lubić to, że jest prezentem, nie muzę...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz