poniedziałek, 25 maja 2015

Takie mamy Rzeczypospolite...

W pracy, w jednym pokoju jest nas cztery. Jako że spędzamy razem 40 godzin w tygodniu to i pogadać się zdarza. Ostatnio - o polityce, a konkretniej - o wyborach prezydenckich.
Wszystkie trzy współmieszkanki mojego pokoju jak jeden mąż (albo raczej jeden cień w dolinie mgieł) głosowały w pierwszej turze na Pawła K. Temat jaki to on wspaniały, inny, i jako jedyny ma rację fruwał nam między biurkami od początku kwietnia chyba. Na moje nieco uszczypliwe uwagi że facet wygląda i zachowuje się jak spod budki z piwem momentalnie zaczynały się namiętne perory: "Nie znasz się, właśnie przez to jest autentyczny, a jak wygra to weźmie sobie speców od wizerunku i wtedy zobaczysz". Pytanie w czym, ale to tak konkretnie,  Paweł K. jest lepszy od Andrzeja D. i Bronisława K. ośmieliłam się zadać raz. Dwie z trzech jego groupies zamilkły, jedynie siedząca naprzeciw mnie Bezdzietna Prawniczka (dalej BP) po chwili marszczenia brwi wypaliła: "Bo jeden to idiota a drugi złodziej". 
Aha. Aha i...? 
I to wszystko. Na tym wyjaśnienia zakończyła i wzięła się za robotę, a więc i ja nie pytałam już więcej, bo nie wiedziałam, czy odpowiedź będzie bardziej straszna czy jednak bardziej śmieszna. W każdym razie po przegranej ich idola w pierwszej turze groupies zawarły pakt, że na drugą nie idą bo żaden inny kandydat im nie odpowiada.
Dziś, przy porannej kawie (i moim Biedowym energetyku mojito) z ciekawości jak im ten pakt wyszedł wywlokłam temat wczorajszych wyników Wyborów Prezydenckich 2015. I dowiedziałam się że:
1. BP jest zrozpaczona i przerażona, bo to zaraz dostaniemy 10 kwietnia świętem państwowym i będziemy musieli spłacać kredyty za tych z frankami. 
Na wybory nie poszła bo mieszka w innej miejscowości i musiałaby potwierdzać pobyt albo jechać do siebie (jakieś 30 km), a ani jedno ani drugie jej się... nie chciało. Była w lokalu wyborczym z mężem i teściami, oni głosowali na Komorowskiego "żeby Duda za łatwo nie wygrał".
2. Młodej Mamie (dalej MM) sen  z powiek spędza pytanie czy jej dwuletnia córeczka będzie musiała zdawać obowiązkową maturę z religii "bo to już będzie przegięcie". 
Na wybory nie poszła, to znaczy pojechała z mężem do lokalu wyborczego, ale on poszedł zagłosować na Komorowskiego, a jej się nie chciało wysiadać z auta.
3. Starsza Mama (dalej SM) jest zbrzydzona faktem, że przez najbliższe pięć lat będzie musiała wciąż oglądać posłankę Pawłowicz i "inne mordy".
Na wybory poszła, bo mąż ją zaciągnął. On zagłosował na Komorowskiego, ona oddała nieważny głos poprzez dopisanie i skreślenie na karcie trzeciego kwadracika z nazwiskiem Kukiz.

Takie mamy Rzeczypostpolite jakie ich obywateli polityczne uświadomienie...

P.S. A znudzonym już polityką p.t. Czytelnikom polecam serdecznie moje największe odkrycie muzyczne ostatnich tygodni... rodem w prost z festiwalu Eurowizji. Ostrzegam: są Włochami, wyglądają jak Włosi, śpiewają po włosku. Ale, qrczę, jak...

niedziela, 10 maja 2015

Wieczór wyborczy

Po odebraniu wstępnych exit polls'ów poczułam gwałtowną potrzebę aby wyjść pobiegać. Mp3 ustawione na losowe wybieranie utworów zaproponowało mi coś tak bardzo a'propos i na temat, że już bardziej chyba nie można: