środa, 17 września 2014

Rosja

Wydaje mi się, że Rosja to takie zjawisko przyrody, obok którego nie sposób przejść obojętnie. Żeby daleko nie szukać - sama nie jestem obojętna.
Kiedy myślę o Putinie, wojnie w Czeczenii, agresji na Ukrainę, wydarzeniach z Teatru na Dubrowce, Biesłanu czy pokładu "Kurska" - nienawidzę Rosji.
Ale kiedy słucham Ariji, Leningradów, Wysockiego, kiedy czytam Strugackich, Bułyczowa, Łukjanienkę, kiedy oglądam "Nocny Patrol" czy "Przenicowany Świat" - kocham Rosję.
Rosja to dziwny kraj. Kraj wielu kontrastów: z jednej strony rząd bezwzględnego totalitaryzmu i bezmiar ludzkiej głupoty, który na nie pozwala, z drugiej cudowna, barwna kultura, i nieprawdopodobnie pyszne sałatki z marynowanych warzyw. Oraz dwunastu bardzo wysokich facetów - reprezentacja Rosji w siatkówce mężczyzn.
W trzeciej fazie polskich Mistrzostw Świata pojawiła się wreszcie okazja na danie ujścia naszym odwiecznym antyrosyjskim fobiom: jutro bezpośrednie starcie Polska : Rosja.  Nawet coponiektórzy dziennikarze nawołują, żeby nie zapomnieć zabrać na mecz jabłek i flag ukraińskich. A ja grzecznie pytam: po chuj?
Nie mamy aby za dużo już polityki wokół? Nie warto by od niej czasem odpocząć? Choć na chwilę cieszyć się pięknem ulubionej dyscypliny, a nie dławić własną żółcią?
Panowie Sborna tylko mówią w tym samym języku co Wołodia P. Nie są nim, wiecie? Są zwykłymi facetami, którzy robią wielką pasją coś, w czym są nieprawdopodobnie dobrzy. Tylko tyle - i aż tyle. I na pewno nie powinni ponosić odpowiedzialności za totalitarną politykę rządu tylko dlatego, że to jego stemple mają w paszportach.
Czasami mi wstyd. Zwłaszcza za tych najbardziej zajadłych rusożerców rocznik 1990 i późniejsze, co to stan wojenny znają tylko z opowieści zapiekłych własną nienawiścią rodziców. Choć z drugiej strony też i współczuję im - nigdy nie wstrząśnie nimi "Żuk w mrowisku", bo to przecież ruskie napisały.
Owszem, jutro czeka Polaków najważniejszy mecz na tych mistrzostwach. Jestem szczęśliwa, że dane mi będzie oglądać go na żywo, na ulubionej Atlas Arenie. Ale i boję się. Pierwszy raz w życiu boję się iść na mecz siatkarski. I to jest głęboko nie w porządku.
Bo chyba nie o to powinno chodzić w sporcie...


sobota, 6 września 2014

Między słowami: Anatomia

Spieszę ukoić drogich moich czytelników, że co prawda mój rósioffy pracodawca wywalił mnie na zbitą twarz, ale Piękne Miasto pracą na słuchawce stoi i mój nowy pracodawca, dla którego wciąż inteligentnie przedłużam ten ważny element telefonu jest dla odmiany ubezpieczycielem. Niebieskim.
Tyle tytułem wstępu.
Robota prosta jak drut, przyjmujemy zgłoszenia wszelkiego rodzaju uszkodzeń mienia i ciała, z tytułu których to uszkodzeń ubezpieczeni mają dostać kasiorę.
No i właśnie takie zgłoszenie odebrała Kasia z boksu obok, pyta co się stało, słucha odpowiedzi, i nagle twarz jej się wydłuża.
- Aha - rzecze ponownie - Ale jak to? Z kolana ta rana przeniosła się na brodę???