piątek, 1 listopada 2013

Sanatorium w Szwajcarii

Ze wszystkich, których pożegnaliśmy ostatnio za nią tęsknię najbardziej. Owszem, na starość zrobiła się kontrowersyjna w poglądach i utraciła sporo z legendarnej lekkości pióra, a także z pół wyobraźni do tworzenia fabuły. Ale za to wszystko, co zrobiła wcześniej - za pana Muldgaarda i Chabra, za sekrety biur projektów i niepokoje dziewczyńskich serduszek, za ataki śmiechu w środku nocy i wyścigi do księgarni po najnowsze Dzieło - kocham ja, i kochają miliony czytelników.
Pani Joanno, niech pani w tej Szwajcarii słońce świeci nawet w nocy, a kuchnia sanatoryjna zawiera dużo muli. No i... Niech pani się czasem do nas uśmiechnie. Stamtąd... Skądkolwiek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz