sobota, 19 listopada 2016

Paprykarz z moherem

Pojechaliśmy sobie na saunę. Wszyscy troje bardzo lubimy od czasu do czasu się porządnie ugrzać, ani Rysiek ani MGP nie mają problemów z wzajemną nagością, zawsze spędzamy super czas.
Mając już pewien staż saunowy wiemy, że często przychodzą tu pary. Potrzymają się chwilę za rączki, usiądą razem podczas naparzania, jedno drugiemu zrobi masaż plecków - rzuca się w oczy, jeśli dwie osoby spozierają na siebie nawzajem męsko - damskim wzrokiem. I nic więcej ponad spozieranie jak dotąd się nie rzuciło, gdyż pewne zasady zachowania na saunie są tak powszechne, że na ogół nie trzeba ich tłumaczyć.
No właśnie - na ogół.
Przy ostatniej naszej wizycie weszliśmy do rzymskiej sauny wypełnionej mnóstwem aromatycznej pary. Powiedzieliśmy grzeczne "dzień dobry" i usiedliśmy na ławeczce. Dopiero wtedy zauważyłam, że na ławeczce po drugiej stronie siedzi spory, łysy pan i drobna, czarnowłosa pani - na jego kolanach. Pan obejmował ją ciasno, gładząc po krągłym bioderku i... Cóż, naprawdę wyglądało to tak, jakby pieścił językiem jej szyję. Pani z wdzięcznym chichotem zarzuciła głową i donośnie pocałowała pana z mokrym mlaśnięciem. Ukontentowany pan wymierzył jej siarczystego klapsa i oddał pocałunek, jeszcze bardziej mokro i jeszcze głośniej. 
Rysiek usiadł do państwa plecami, ale ja i MGP popatrzyliśmy po sobie ze sporą konsternacją. MGP wzruszył w końcu ramionami i zamknął oczy, ale ja jakoś nie mogłam sobie znaleźć wygodnej pozycji żeby nie patrzeć na dłoń pana znów wędrującą w rejonie prawego biodra pani. Na szczęście nadeszło kilku kolejnych saunowiczów i państwo przerzucili się na szeptanie sobie na uszko i chichoty przerywane cmoknięciami. A my wyszliśmy.
Wyszliśmy zaś po to, żeby przechodząc koło okrągłego basenu z umieszczonymi po obwodzie dyszami zobaczyć leżącą w strumieniu bąbli panią, którą leżący obok partner leniwie gładził po obu pośladkach. 
I teraz z jednej strony czuję się konserwatywnie jak pół kilo paprykarzu i niemal moherowo, skoro zgorszyły mnie niewinne w sumie pieszczoty. I, szczerze mówiąc, nie jest to miłe uczucie.
A z drugiej strony... Nigdy nie chodziłam na saunę dla nagości, tylko dla relaksu i zdrowia, akceptując z dobrodziejstwem inwentarza że nagość jest do tego potrzebna. Dokładanie do tej nagości podtekstu seksualnego sprawia, że przestaję się czuć dobrze będąc nago w obecności dodających. I to też nie jest miłe.

Miłe natomiast bez wątpienia jest to, że portal Meduza przygotował dla czytelników playlistę z najnowszym albumem Metallicy, po rosyjsku zwanej czule Mietłą.
"Hardwired... To Self - Destruct" - indżojcie!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz