środa, 15 kwietnia 2015

A pan mecenas drzwiami?

Tytułem wstępu:
Przebranżowiwszy się jakiś czas temu z inteligentnego przedłużacza słuchawki na równie inteligentne przedłużenie klawiatury vel protokolanta sądowego odkryłam, że dziwne rzeczy które mówią do mnie ludzie nadal się przytrafiają. Ale "Między słowami" było różowo - niebieskie i pozostało szczęśliwie za mną, trzeba mi było nowego pomysłu. A onego nie było...
Aż nadszedł dzień dzisiejszy, zbrojny w pewne niezwykłe ptaszę i przyniósł mi inspirację. Inspiracją stal się ukochany dialog:

 " - Otwórzcie okno. Myślę, że orłów nie ma, żaden nie wyleci.
   - A pan major drzwiami?"

Tak więc w pierwszej odsłonie cyklu "A pan mecenas drzwiami?" poznajcie proszę... Orlicę Palestry.

Była sobie Pani Strona. Miała ona Panią Pełnomocnik. I była też Sprawa, nieważne jaka, co się już trzeci rok w naszym wydziale toczyła. Rozprawa odbyła się dwudziestego piątego marca, Pani Strona na nią nie przyszła, Pani Pełnomocnik a i owszem, była. Sędzia wydał wyrok. Fakt, niezbyt korzystny dla Pani Strony, więc Pani Pełnomocnik po kilku dniach namysłu złożyła wniosek o jego uzasadnienie. Sędzia, zgrzytając nieco zębami, do pisania uzasadnienia zasiadł. Napisać nie zdążył - od Pani Pełnomocnik wpłynęła informacja, że Pani Strona zmarła. Do informacji załączony był akt zgonu wyraźną jak to na aktach zgonu datą - jedenastego marca. 
Gdyby Pani Pełnomocnik chciała tu jakiś wałek ukręcić i wyrok niestandardową metodą wzruszyć raczej by tego aktu zgonu sądowi nie pokazywała. Bo wynika z niego czarno na białym, że poszła na rozprawę reprezentować martwą od dwóch tygodni mandantkę. 
Dobra, mogę zrozumieć że nawet nie zadzwoniła do niej przed rozprawą - może wszystko miały wcześniej ustalone.  Ale czemu nie skontaktowała się po rozprawie, żeby choćby o wyroku poinformować, czy ustalić zasadność jego uzasadniania, tylko wniosek złożyła już na własną rękę - tego już nie ogarniam. Jakiś Kodeks Etyki chyba powinien obowiązywać... 
Chyba.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz