piątek, 27 czerwca 2014

Njusletter

Moja Gładka Połowa udała się w celach zarobkowych za Kanał, i posiedzi tam co najmniej pół roku. Pierwszego dnia po przyjeździe wyruszył zatem zwiedzać nowe miasto i kupić sobie kartę sim do angielskiego Lycamobile, coby taniej mieć. Po chwili od wyruszenia dostałam entuzjastycznego smsa "Tu jest pochowana Mary Shelley!!!"
Tak. Kocham faceta, który karty sim szuka na cmentarzu;)
Rysiek z kolei, jak każdy dobrze wychowany kot, raczył zdać maturę. Moja w czepku urodzona córka z przeklętej i znienawidzonej matematyki otrzymała dokładnie próg zdawalności, czyli 30%. Za to z języka angielskiego 173%, co napawa mnie cichutką dumą. Niepozbawioną podziwu - antytalentem językowym jestem od zawsze. Co na szczęście nie przeszkadza Ryśkowi w postanowieniu zostania filologiem.
Szpital zaś, który łaskawie obiecał pozbawić mnie kłopotu w postaci woreczka żółciowego na dzień przez zaplanowanym w styczniu zabiegiem (czyli wczoraj) raczył zadzwonić i zmienić jego termin. Gdyż pacjentów nieplanowanych przyjęli ostatnio tylu, że na tycz zaplanowanych pół roku wcześniej nie mają już miejsca. Kochamy Polską służbę zdrowia, bez dwóch zdań.
Większych njusów chwilowo brak.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz