poniedziałek, 21 października 2013

Liszaj płaski

Tak już mam, tak żem skonstruowana, że przewlekły stres wyłazi mi na skórę. Podczas pracy w Sądzie spotkało mnie to pierwszy raz, kiedy na skutek sytuacji służbowej pokryłam się liszajem płaskim. Kilka dni temu zorientowała się wreszcie, że pomimo przemiennego stosowania na dłoniach kilku kremów nawilżająco - odżywczo - wygładzających mam już przy nadgarstkach i między palcami normalny stan atopowy, który trza ciupasem zanieść dermatologowi pod rozwagę.
Tak więc czeka mnie trochę wyższej pierdolencji i doprowadzania się do stanu użyteczności - co może też być zaletą, bo przy okazji doprowadzę do dermatologa także Mysz z kolejnym wyrzutem trądziku.
A potem nastanie złota polska jesień i złota wolność.
Moja sytuacja służbowa na Wszystkich Świętych polepszy się znacznie, zmieniam bowiem zespół, w którym pracuję, a nawet lokalizację miejsca pracy. Dotychczasowy, pożal się, Kierownik, główna przyczyna moich zmian skórnych zostanie sobie w starej lokalizacji i spokojnie będzie zadręczał kolejne pokolenia konsultantów - a mnie już nie będzie.
Okoliczność tyle szczęśliwa, co po raz kolejny potwierdzająca, że jestem dobrym człowiekiem. Bo dobrym ludziom przytrafiają się dobre rzeczy. Albo inni dobrzy ludzie, którzy pomagają. W moim przypadku pomogła Ola, która moim kierownikiem przestała być trzy miesiące temu, ale nadal lubi mnie na tyle, żeby szepnąć tu i ówdzie dobre słówko i spowodować przeniesienie na które, wiem o tym, moje fatalne wyniki ostatnio wcale nie zasługują.
Tak więc po Wszystkich Świętych w planach lepsza pogoda do lotów. A na razie leczym łapki oblezione ze skóry niczem u mumii...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz