poniedziałek, 29 października 2018

Przyspieszona terapia odmładzajca

Serdecznie pozdrawiam z właśnie rozpoczętego urlopu...
Pewnie myślicie, że gdzieś mi się poprzewracało, skoro w dwa tygodnie po powrocie z półrocznego zwolnienia znów nie ma mnie w pracy, ale przyczyna jest bardzo prosta: kasa. Jak każdy pracownik sądów zamiast pensji mam wypłacany zasiłek ministra sprawiedliwości dla pracujących. Każda okazja żeby zdobyć dodatkowe pieniądze jest więc cenna, ale system premiowy przewiduje wyłącznie nagrody uzależnione od wielu czynników, w tym dyspozycyjności. Z powodu zwolnienia ominęły mnie dwie kolejne, prawdopodobnie ominie również trzecia bo zwolnienie zahacza o jej okres rozliczeniowy. A więc jedyne co mi pozostało to pójście na urlop żeby dostać choć dofinansowanie do wczasów pod gruszą...
Zanim jednak powróciłam do zarywania nocek przy serialach i marnowania dni na czytanie zdążyłam, przez wspomniane dwa tygodnie, popracować w nowej komórce mego budżetowego pracodawcy, do której przerzuciła mnie fantazja mojego Oddziału Kadr: księgach wieczystych.
Trzeba Wam wiedzieć, ze moja nowa komórka znajduje się w najładniejszej z dotychczas znanych mi lokalizacji: oficynie świeżo odnowionego (choć tylko od frontu) pałacyku, przy jednej ze starszych ulic Pięknego Miasta. I to w zasadzie jej jedyna zaleta.
Do wad zaś mogę śmiało zaliczyć fakt, ze w zajmującym trzy piętra i archiwum, liczącym około 50 pracowników wydziale mamy:
- jedną drukarkę na pokój czteroosobowy;
- jedną niszczarkę na 2 - 3 pokoje;
- jedną małą lodówkę i jedną mikrofalę;
- jedną kabinę w damskim WC na 14 kobiet na piętrze;
- cztery szafy na akta na pokój zajmowany przez cztery osoby prowadzące cztery referaty. Średnia pojemność referatu - trzy szafy;
- jeden podbiórkowy przybornik na wspomniane cztery osoby - reszta trzyma prywatny szpej  pudełkach po papierze do drukarki pod biurkami.
Jedyną różnicą jaką widzę wobec stanu kiedy szesnaście lat temu zaczynałam pracę jest fakt, że każda  ma na biurku własny komputer, i to z monitorem płaskim, a nie kineskopowym. Co, wobec faktu zdigitalizowania danych i pracy wyłącznie na systemie komputerowym jest wymogiem koniecznym. 
Poza tym czas zakręcił się w tył jak sprężynka, tylko nie wiem czemu Rysiek wciąż taki duży...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz